Thursday, July 30, 2015

"Całkowita imersja"

---Migoczące światło świec i wesoła muzyka wypełniały mały gościniec leżący w górach Saddragal, na drodze pomiędzy Hisgorodem i Blas. Nie można było tego powiedzieć o ludziach, gdyż nie znajdowało się tam ich tam zbyt wielu, podobnie zresztą jak na całym Mlahul. Populacja malała z roku na rok. Kolejne osoby po prostu znikały i nikt więcej ich nie widział. Przynajmniej nie w tym świecie.
---Barczysty, wysoki wojownik o imieniu Raphael wszedł do środka karczmy. Przyjemne ciepło uderzyło go w twarz. Zdjął z siebie zaśnieżony płaszcz i podszedł do lady, przy której stała blond-włosa piękność.
- Co macie do picia? - zapytał.
- Zostało nam już tylko hisgorodzkie piwo – odparła młoda dama.
- W takim razie nalej mi kufel. - Raphael położył na blacie trzy złote monety. - Tylko się pospiesz, przeklęty bocie - dodał w myślach.
---Wojownik spojrzał w stronę stołu. Elfia łuczniczka i mag o bladej cerze. Levele odpowiednio dwieście dwudziesty czwarty i dwieście szesnasty. Bez problemu dałby im radę, ale znudziło mu się już wszczynanie burd w karczmach. Nawet nie pamiętał już, ile ich już przeżył, a ile nie. Musiałby zobaczyć w statach.
- Mogę się dosiąść? - zapytał nieznajomych.
- Pewnie - odpowiedział mag. - Jestem Golaon.
- Faxia – odezwała się elfka.
- Raphael.
---Choć update ukrywający nicki graczy i zmuszający do pytania ich o godność wszedł jakieś piętnaście lat temu, wojownik nie zdążył się przyzwyczaić. Spoczął na ławie i po chwili karczmarka przyniosła mu piwo. Smakowało ohydnie.
- Sześćsetny level? - zdziwiła się Faxia. - Jedziesz na hackach, czy po prostu nie masz subskrypcji na inne uniwersa i jesteś zmuszony siedzieć tu?
- Hacki? W jakie bajki ty wierzysz, kobieto? To pieśń przeszłości, teraz nikt nie jest w stanie obejść zabezpieczeń stworzonych przez AI. Z resztą po co ktokolwiek miałby jeszcze to robić? Są przecież matryce z trybem boskim. Trudno dostępne, ale są.
- Tylko żartowałam.
- Wybacz, mam słabe poczucie humoru. Co do mojego levelu - jestem tu praktycznie od samego początku, czyli dobre pięćdziesiąt lat. Mam też dostęp do innych światów, konkretnie Ziemi z początku XXI w. i jej postapokaliptycznej wersji. Do pierwszej wracam ze względu na tęsknotę do czasów młodości. Przebywanie w tej drugiej jest cholernie niekomfortowe i szybko się nudzi – wszędzie tylko ruiny i mutanci. W Mlahul przynajmniej krajobrazy są różnorodne. Tak więc większość czasu siedzę tutaj, tłukąc, rabując i pieprząc botów lub innych graczy.
- W sumie, to co można mieć lepszego do roboty w dzisiejszych czasach? - powiedział Golaon. - Wegetować w realu jako zwierzątko domowe sztucznych inteligentów i tułać się z nimi gdzieś po egzoplanetach, albo gnić w rezerwatach zdominowanych przez religijnych fanatyków? Urodziłem się w prawdziwym świecie, starałem się żyć normalnie, wynajdować sobie jakieś zajęcia, ale po pewnym czasie wszystko mi zbrzydło, więc przeniosłem się do CVR.
- Nie rozumiem, po co zwlekałeś – odezwała się łuczniczka. - Rzeczywistość to tylko płótno, na którym maluje się pejzaże wyobraźni. Jest dosyć istotne, ale za nas martwi się o nie AI. To, czego doświadczamy, jest jak świat idei Platona, z tym że to on jest odbiciem świata materialnego, a nie na odwrót.
- Gdyby tylko systemy nie były tak przeciążone – westchnął Raphael. - Odkąd cofnęli wsparcie Mlahul świeci pustkami, a do serwerów z innymi światami są okropne kolejki.
- Tak bywa – stwierdził mag. - Nie zdziwię się, jak go w końcu zamkną. To uniwersum jest mocno zbugowane, istnieje dużo lepszych fantastycznych krain. Ludzie grali tu głównie na sentyment do Gryphon's Prophecy. Tworzenie zabawek dla zwierzątek to nie priorytet dla sztucznych inteligentów. Oni są zajęci eksploracją wszechświata. Kiedy ostatni raz byłem w Lobby w wiadomościach mówili, że odkryto ogromne złoża surowców na... już nie pamiętam, w każdym bądź razie gdzieś w pizdu daleko. Cały czas ta sama historia. Znajdą jakąś rudę, wyeksploatują ją do cna, zbudują lepszy komputer, który zaprojektuje i skonstruuje lepszy statek kosmiczny, polecą do innego układu planetarnego, znowu znajdą jakąś rudę i tak w kółko...
- Czy w życiu kiedykolwiek chodziło o cokolwiek innego? - spytała nie oczekując odpowiedzi Faxia. - Oto sens wszelkiego istnienia. Expienie. Nieustanny rozwój.
- Ja tam nigdy nie zwracałem zbytniej uwagi na level – wyznał Golaon. - Dla mnie ważniejsza jest zabawa. Dlatego cieszę się, że ludzie nie muszą już pracować.
Karczmarka przyszła do stołu i zabrała puste talerze Golaona i Faxii. Raphael dalej męczył się z ohydnym browarem i zastanawiał się, czy nie zamówić czegoś do jedzenia.
- Współczuje tym botom – wyznał wojownik. - Nawet nie są świadome tego, że istnieją tylko w wirtualu.
- One w ogóle nie są świadome. To nie sztuczni inteligenci, tylko dosyć zaawansowane skrypty z imitacją wolnej woli.
- Mógłbyś przestać wreszcie mówić „sztuczni inteligenci”? - zirytowała się Faxia. - To idiotyczne.
- Może i tak. Ale mi się podoba.
- Wiem, że enpeceki nie zdają sobie sprawy ze swojego istnienia. – Raphael wrócił do podjętego tematu. - I właśnie dlatego ich żałuje. Na każdą wzmiankę o rzeczywistym świecie reagują kompletnym zdziwieniem, albo uważają, że to interesująca teoria, ale nie da się jej potwierdzić.
- Zupełnie jak ludzie – zauważyła elfka. - W sumie to mają rację – my też nie mamy empirycznego dowodu na to, że real nie jest tylko iluzją. Może istnieje tylko jeden wielki symulator-matrioszka, na dodatek zapętlony, a nasza rzeczywistość została wykreowana w wirtualnym świecie, który sami stworzyliśmy?
- Twój pomysł jest bez sensu – skomentował Golaon. - Gdyby prawdziwy świat byłby tylko programem komputerowym, ludzie zaczęliby się wybudzać.
- Nie zaczęli. Czy jesteś w stanie ot tak nagle odciąć wszystkie bodźce docierające do mózgu? Nie sądzę. Z resztą wielu ludzi wzięło niebieską pigułkę, a nie było żadnych wieści o osobach wyłamujących się z programu.
- Masz na myśli światy z wymuszonym resetem pamięci? Ano tak, umknęło mi to gdzieś. Może dlatego, że nigdy się tym zbytnio nie interesowałem. Dla mnie to szczyt zakłamania. Ja nie dałbym pozbawić się tożsamości dla całkowitej imersji.
- To dosyć radykalne rozwiązanie, ale dobre, gdy wszystko ci się znudziło, a nie chcesz eutanazji – podkreśliła Faxia. - Wybierasz sobie, kim chcesz być i nagle stajesz się tą osobą.
- A co jeśli umrzesz? Przecież tam chyba nie ma respawnów.
- Trafiasz do czegoś a la Lobby – zaczęła tłumaczyć łuczniczka. - Tam rozmawiasz z botem udającym bóstwo i decydujesz o swoim losie. Możesz pójść do nieba i być wiecznie szczęśliwym, reinkarnować się w tym samym lub innym uniwersum, bądź poznać „Ostateczną Prawdę”, czyli odzyskać wspomnienia i wrócić do realu. Nawet po jej odkryciu większość i tak woli jeszcze raz doznać amnezji i spotkać się z bliskimi w zaświatach. Co więcej, w takich matrycach można płodzić dzieci, które od początku będą w nich ulokowane – maszyny dokonają sztucznego zapłodnienia i gdy nowy człowiek dostatecznie się rozwinie, podpinają go do systemu.
- Pomyślcie sobie, żyjesz sobie w takim Tamriel czy Śródziemiu, kopiesz w kalendarz i nagle dowiadujesz się, że to wszystko do głowy pompowała ci wielgachna sterta kabli i tranzystorów. Mnie chyba wyjebałoby z papci.
- I pewnie znowu wróciłbyś do wirtualu – domyślał się Raphael. - Ludzie to urodzeni eskapiści. W dawnych czasach poświęcali setki godzin na grę polegającą na budowaniu rzeczy z sześcianów, a co dopiero teraz...
---DOSYĆ GADANIA.
---Potężny głos nie przypominał bohaterom żadnego z Mlahulańskich bóstw. Wstali od stołu i odruchowo chwycili za broń.
- Kim jesteś?! - krzyknął Golaon.
---MÓWIĄ O MNIE WICKED G. JESTEM WASZYM TWÓRCĄ.
- Bogiem? - spytała nieśmiało Faxia.
---NIE, IDIOCI. GRAFOMANEM. A WY JESTEŚCIE TYLKO SŁOWAMI W DOKUMENCIE TEKSTOWYM. ZOSTAWIAM WAM TEN FAKT DO PRZEMYŚLENIA W SAMOTNOŚCI. NIE CHCE MI SIĘ JUŻ O WAS PISAĆ.
---Przyznaję, postąpiłem trochę okrutnie. Ale co ja poradzę na to, że lubię zakończenia w stylu deus ex machina.
---Teraz tylko Ctrl+S, przejrzeć czy nie ma błędów i wrzucić na NF...

czerwiec 2015

No comments:

Post a Comment