---Migoczące światło
świec i wesoła muzyka wypełniały mały gościniec leżący w
górach Saddragal, na drodze pomiędzy Hisgorodem i Blas. Nie można
było tego powiedzieć o ludziach, gdyż nie znajdowało się tam ich
tam zbyt wielu, podobnie zresztą jak na całym Mlahul. Populacja
malała z roku na rok. Kolejne osoby po prostu znikały i nikt więcej
ich nie widział. Przynajmniej nie w tym świecie.
---Barczysty, wysoki
wojownik o imieniu Raphael wszedł do środka karczmy. Przyjemne
ciepło uderzyło go w twarz. Zdjął z siebie zaśnieżony płaszcz
i podszedł do lady, przy której stała blond-włosa piękność.
- Co macie do picia?
- zapytał.
- Zostało nam już
tylko hisgorodzkie piwo – odparła młoda dama.
- W takim razie
nalej mi kufel. - Raphael położył na blacie trzy złote monety. -
Tylko się pospiesz, przeklęty bocie - dodał w myślach.
---Wojownik spojrzał
w stronę stołu. Elfia łuczniczka i mag o bladej cerze. Levele
odpowiednio dwieście dwudziesty czwarty i dwieście szesnasty. Bez
problemu dałby im radę, ale znudziło mu się już wszczynanie burd
w karczmach. Nawet nie pamiętał już, ile ich już przeżył, a ile
nie. Musiałby zobaczyć w statach.
- Mogę się
dosiąść? - zapytał nieznajomych.
- Pewnie -
odpowiedział mag. - Jestem Golaon.
- Faxia – odezwała
się elfka.
- Raphael.
---Choć update
ukrywający nicki graczy i zmuszający do pytania ich o godność
wszedł jakieś piętnaście lat temu, wojownik nie zdążył się
przyzwyczaić. Spoczął na ławie i po chwili karczmarka przyniosła
mu piwo. Smakowało ohydnie.
- Sześćsetny
level? - zdziwiła się Faxia. - Jedziesz na hackach, czy po prostu
nie masz subskrypcji na inne uniwersa i jesteś zmuszony siedzieć
tu?
- Hacki? W jakie
bajki ty wierzysz, kobieto? To pieśń przeszłości, teraz nikt nie
jest w stanie obejść zabezpieczeń stworzonych przez AI. Z resztą
po co ktokolwiek miałby jeszcze to robić? Są przecież matryce z
trybem boskim. Trudno dostępne, ale są.
- Tylko żartowałam.
- Wybacz, mam słabe
poczucie humoru. Co do mojego levelu - jestem tu praktycznie od
samego początku, czyli dobre pięćdziesiąt lat. Mam też dostęp
do innych światów, konkretnie Ziemi z początku XXI w. i jej
postapokaliptycznej wersji. Do pierwszej wracam ze względu na
tęsknotę do czasów młodości. Przebywanie w tej drugiej jest
cholernie niekomfortowe i szybko się nudzi – wszędzie tylko ruiny
i mutanci. W Mlahul przynajmniej krajobrazy są różnorodne. Tak
więc większość czasu siedzę tutaj, tłukąc, rabując i pieprząc
botów lub innych graczy.
- W sumie, to co
można mieć lepszego do roboty w dzisiejszych czasach? - powiedział
Golaon. - Wegetować w realu jako zwierzątko domowe sztucznych
inteligentów i tułać się z nimi gdzieś po egzoplanetach, albo
gnić w rezerwatach zdominowanych przez religijnych fanatyków?
Urodziłem się w prawdziwym świecie, starałem się żyć
normalnie, wynajdować sobie jakieś zajęcia, ale po pewnym czasie
wszystko mi zbrzydło, więc przeniosłem się do CVR.
- Nie rozumiem, po
co zwlekałeś – odezwała się łuczniczka. - Rzeczywistość to
tylko płótno, na którym maluje się pejzaże wyobraźni. Jest
dosyć istotne, ale za nas martwi się o nie AI. To, czego
doświadczamy, jest jak świat idei Platona, z tym że to on jest
odbiciem świata materialnego, a nie na odwrót.
- Gdyby tylko
systemy nie były tak przeciążone – westchnął Raphael. - Odkąd
cofnęli wsparcie Mlahul świeci pustkami, a do serwerów z innymi
światami są okropne kolejki.
- Tak bywa –
stwierdził mag. - Nie zdziwię się, jak go w końcu zamkną. To
uniwersum jest mocno zbugowane, istnieje dużo lepszych
fantastycznych krain. Ludzie grali tu głównie na sentyment do
Gryphon's Prophecy. Tworzenie zabawek dla zwierzątek to nie
priorytet dla sztucznych inteligentów. Oni są zajęci eksploracją
wszechświata. Kiedy ostatni raz byłem w Lobby w wiadomościach
mówili, że odkryto ogromne złoża surowców na... już nie
pamiętam, w każdym bądź razie gdzieś w pizdu daleko. Cały czas
ta sama historia. Znajdą jakąś rudę, wyeksploatują ją do cna,
zbudują lepszy komputer, który zaprojektuje i skonstruuje lepszy
statek kosmiczny, polecą do innego układu planetarnego, znowu
znajdą jakąś rudę i tak w kółko...
- Czy w życiu
kiedykolwiek chodziło o cokolwiek innego? - spytała nie oczekując
odpowiedzi Faxia. - Oto sens wszelkiego istnienia. Expienie.
Nieustanny rozwój.
- Ja tam nigdy nie
zwracałem zbytniej uwagi na level – wyznał Golaon. - Dla mnie
ważniejsza jest zabawa. Dlatego cieszę się, że ludzie nie muszą
już pracować.
Karczmarka przyszła
do stołu i zabrała puste talerze Golaona i Faxii. Raphael dalej
męczył się z ohydnym browarem i zastanawiał się, czy nie zamówić
czegoś do jedzenia.
- Współczuje tym
botom – wyznał wojownik. - Nawet nie są świadome tego, że
istnieją tylko w wirtualu.
- One w ogóle nie
są świadome. To nie sztuczni inteligenci, tylko dosyć zaawansowane
skrypty z imitacją wolnej woli.
- Mógłbyś
przestać wreszcie mówić „sztuczni inteligenci”? - zirytowała
się Faxia. - To idiotyczne.
- Może i tak. Ale
mi się podoba.
- Wiem, że enpeceki
nie zdają sobie sprawy ze swojego istnienia. – Raphael wrócił do
podjętego tematu. - I właśnie dlatego ich żałuje. Na każdą
wzmiankę o rzeczywistym świecie reagują kompletnym zdziwieniem,
albo uważają, że to interesująca teoria, ale nie da się jej
potwierdzić.
- Zupełnie jak
ludzie – zauważyła elfka. - W sumie to mają rację – my też
nie mamy empirycznego dowodu na to, że real nie jest tylko iluzją.
Może istnieje tylko jeden wielki symulator-matrioszka, na dodatek
zapętlony, a nasza rzeczywistość została wykreowana w wirtualnym
świecie, który sami stworzyliśmy?
- Twój pomysł jest
bez sensu – skomentował Golaon. - Gdyby prawdziwy świat byłby
tylko programem komputerowym, ludzie zaczęliby się wybudzać.
- Nie zaczęli. Czy
jesteś w stanie ot tak nagle odciąć wszystkie bodźce docierające
do mózgu? Nie sądzę. Z resztą wielu ludzi wzięło niebieską
pigułkę, a nie było żadnych wieści o osobach wyłamujących się
z programu.
- Masz na myśli
światy z wymuszonym resetem pamięci? Ano tak, umknęło mi to
gdzieś. Może dlatego, że nigdy się tym zbytnio nie interesowałem.
Dla mnie to szczyt zakłamania. Ja nie dałbym pozbawić się
tożsamości dla całkowitej imersji.
- To dosyć
radykalne rozwiązanie, ale dobre, gdy wszystko ci się znudziło, a
nie chcesz eutanazji – podkreśliła Faxia. - Wybierasz sobie, kim
chcesz być i nagle stajesz się tą osobą.
- A co jeśli
umrzesz? Przecież tam chyba nie ma respawnów.
- Trafiasz do czegoś
a la Lobby – zaczęła tłumaczyć łuczniczka. - Tam rozmawiasz z
botem udającym bóstwo i decydujesz o swoim losie. Możesz pójść
do nieba i być wiecznie szczęśliwym, reinkarnować się w tym
samym lub innym uniwersum, bądź poznać „Ostateczną Prawdę”,
czyli odzyskać wspomnienia i wrócić do realu. Nawet po jej
odkryciu większość i tak woli jeszcze raz doznać amnezji i
spotkać się z bliskimi w zaświatach. Co więcej, w takich
matrycach można płodzić dzieci, które od początku będą w nich
ulokowane – maszyny dokonają sztucznego zapłodnienia i gdy nowy
człowiek dostatecznie się rozwinie, podpinają go do systemu.
- Pomyślcie sobie,
żyjesz sobie w takim Tamriel czy Śródziemiu, kopiesz w kalendarz i
nagle dowiadujesz się, że to wszystko do głowy pompowała ci
wielgachna sterta kabli i tranzystorów. Mnie chyba wyjebałoby z
papci.
- I pewnie znowu
wróciłbyś do wirtualu – domyślał się Raphael. - Ludzie to
urodzeni eskapiści. W dawnych czasach poświęcali setki godzin na
grę polegającą na budowaniu rzeczy z sześcianów, a co dopiero
teraz...
---DOSYĆ GADANIA.
---Potężny
głos nie przypominał bohaterom żadnego z Mlahulańskich bóstw.
Wstali od stołu i odruchowo chwycili za broń.
-
Kim jesteś?! - krzyknął Golaon.
---MÓWIĄ O MNIE
WICKED G. JESTEM WASZYM TWÓRCĄ.
-
Bogiem? - spytała nieśmiało Faxia.
---NIE, IDIOCI.
GRAFOMANEM. A WY JESTEŚCIE TYLKO SŁOWAMI W DOKUMENCIE TEKSTOWYM.
ZOSTAWIAM WAM TEN FAKT DO PRZEMYŚLENIA W SAMOTNOŚCI. NIE CHCE MI
SIĘ JUŻ O WAS PISAĆ.
---Przyznaję,
postąpiłem trochę okrutnie. Ale co ja poradzę na to, że lubię
zakończenia w stylu deus ex machina.
---Teraz
tylko Ctrl+S,
przejrzeć czy nie ma błędów i wrzucić na NF...
czerwiec 2015
czerwiec 2015
No comments:
Post a Comment