Opowiadania i historie utrzymywane w konwencji fantasy. Przeważnie oscyluję gdzieś na granicach mystical fantasy/metaphysical fiction, chociaż czasami pokuszę się też na sf i inne gatunki. Czasem z humorem, czasem na poważnie. Podziękowania dla wszystkich czytelników i wspierających.
Wednesday, February 8, 2017
Sunday, February 5, 2017
Zabawki
Wszelkie istnienie ograniczało się do wielkiej kuli pełnej błota i skał oraz wiszącego nad nią błękitnego nieba.Wszelkie istnienie
ograniczało się do wielkiej kuli pełnej błota i skał oraz
wiszącego nad nią błękitnego nieba.
Drobiny tworzyły
ogromne struktury, perfekcyjne w swej stateczności i nieożywieniu.
Przemiany zachodziły powoli, zgodnie ze ślepym losem.
Ból, strach, miłość
i szczęście pozostawały nieodkryte. Nie było świadomości, która
mogła ich doznać.
I wtedy zjawił się
On. Niektórzy mówią, że więzy krwi łączyły Go z Krukiem,
który zbawił świat cierpieniem.
Gawron.
Przemierzał
przestworza, myśląc o różnych sprawach. Po pewnym czasie podróż
okazała się nużąca. Pozbawiona celu.
Zmęczony Ptak
wylądował na ziemi. Bezkres gliny, bazaltu i gnejsu przyprawiał Go
o smutek. W tym doskonałym, uśpionym świecie Gawron był sam.
Nagle poczuł, że
może to zmienić. Powołać do życia coś na Swój obraz, ruchomego
i zmiennego.
Gawron kreował.
Lepił za pomocą woli coraz to nowe kształty, po czym wkładał w
nie tchnienie, by tak jak On przemieniały otoczenie. Nazwał je
zabawkami.
Powierzchnia cichej,
martwej bryły wypełniła się gwarem. Posiadły ją rośliny i
zwierzęta, także i takie, których dłonie oraz umysły miały moc
stwórczą niemalże równą tej Gawrona.
Ptak ucieszył się.
Nie był już odosobniony. Istoty kochały Go. Niektóre otoczyły
Gawrona czcią, choć wcale o to nie prosił.
Lecz radość nie
trwała długo. Zabawki różniły się od skał i gleb. Nie mogły
być idealne, choć Gawron włożył w ich powstanie całe serce.
Przekonał się, że Jego dzieci zaznają wiele złego.
Kreatury były
kruche. Umierały przez wypadki. Pożerały siebie nawzajem. Wciąż
walczyły, zadając innym ból.
Ludzie, najbardziej
złożone z dzieł Ptaka, wręcz uczynili z rywalizacji obrzydliwą
sztukę. Przelewali myśli w Słowa, za które gotowe byli zabijać i
okaleczać braci. Nie zważali na nic. Jednocześnie użalali się
nad własnym życiem. Część znienawidziła Gawrona za to, że nim
ich obdarzył. Nazwała Go Demiurgiem i oskarżyła o wykorzystanie
do samolubnych celów.
Gawron nie potrafił
pomóc zabawkom. Nawet tym, które nie zapomniały o Stworzycielu i
wciąż Go wzywały. Czuł się winny, że skazał tak wielu na
cierpienie.
Zapragnął, by
obrócić wszystko z powrotem w proch, aby potem mógł odlecieć i
pogrążyć się w szaleństwie. Lecz wtedy usłyszał głos jednej z
zabawek. Młodego człowieka umierającego na straszliwą zarazę.
– Dziękuję za
to, że żyłem – powiedział chłopiec.
– Dlaczego? –
zdziwił się Gawron. – Czyż nie sprowadziłem na ciebie niedoli?
– Owszem. Ale
również dzięki Tobie oglądałem wschodzące słońce. Poczułem
smak świeżego chleba w ustach. Przytulałem się do matki. To
piękne.
Demiurg przybył do
miejsca, w którym przebywało dziecko. Leżało na łożu, oczekując
na nadchodzącą śmierć.
– Znam cię –
rzekł Ptak tuż po wylądowaniu na wezgłowiu. – Wpadłeś do
strumienia i zaziębiłeś się. Nie masz do Mnie żalu o to, że
mogło być inaczej? Że mogłeś przeżyć jeszcze wiele lat w
zdrowiu?
– Nie lubię się
zastanawiać nad tym, czego nie ma – odparł chłopiec. – Wolę
cieszyć się z tego, co jest.
– Jesteś tylko
zabawką w Mych skrzydłach. Powinno cię to przerażać.
– Zabawki lubią
każdą chwilę, jaką spędza z nimi ich posiadacz.
Dziecko wydało
ostatnie tchnienie, a jego duch połączył się z Gawronem.
Ptak zapłakał. I
zrozumiał.
Choć nie potrafił
dać wszystkiego Swym dzieciom, dał im naprawdę wiele.Drobiny tworzyły ogromne struktury, perfekcyjne w swej stateczności i nieożywieniu. Przemiany zachodziły powoli, zgodnie ze ślepym losem.
Ból, strach, miłość i szczęście pozostawały nieodkryte. Nie było świadomości, która mogła ich doznać.
I wtedy zjawił się On. Niektórzy mówią, że więzy krwi łączyły Go z Krukiem, który zbawił świat cierpieniem.
Gawron.
Przemierzał przestworza, myśląc o różnych sprawach. Po pewnym czasie podróż okazała się nużąca. Pozbawiona celu.
Zmęczony Ptak wylądował na ziemi. Bezkres gliny, bazaltu i gnejsu przyprawiał Go o smutek. W tym doskonałym, uśpionym świecie Gawron był sam.
Nagle poczuł, że może to zmienić. Powołać do życia coś na Swój obraz, ruchomego i zmiennego.
Gawron kreował. Lepił za pomocą woli coraz to nowe kształty, po czym wkładał w nie tchnienie, by tak jak On przemieniały otoczenie. Nazwał je zabawkami.
Powierzchnia cichej, martwej bryły wypełniła się gwarem. Posiadły ją rośliny i zwierzęta, także i takie, których dłonie oraz umysły miały moc stwórczą niemalże równą tej Gawrona.
Ptak ucieszył się. Nie był już odosobniony. Istoty kochały Go. Niektóre otoczyły Gawrona czcią, choć wcale o to nie prosił.
Lecz radość nie trwała długo. Zabawki różniły się od skał i gleb. Nie mogły być idealne, choć Gawron włożył w ich powstanie całe serce. Przekonał się, że Jego dzieci zaznają wiele złego.
Kreatury były kruche. Umierały przez wypadki. Pożerały siebie nawzajem. Wciąż walczyły, zadając innym ból.
Ludzie, najbardziej złożone z dzieł Ptaka, wręcz uczynili z rywalizacji obrzydliwą sztukę. Przelewali myśli w Słowa, za które gotowe byli zabijać i okaleczać braci. Nie zważali na nic. Jednocześnie użalali się nad własnym życiem. Część znienawidziła Gawrona za to, że nim ich obdarzył. Nazwała Go Demiurgiem i oskarżyła o wykorzystanie do samolubnych celów.
Gawron nie potrafił pomóc zabawkom. Nawet tym, które nie zapomniały o Stworzycielu i wciąż Go wzywały. Czuł się winny, że skazał tak wielu na cierpienie.
Zapragnął, by obrócić wszystko z powrotem w proch, aby potem mógł odlecieć i pogrążyć się w szaleństwie. Lecz wtedy usłyszał głos jednej z zabawek. Młodego człowieka umierającego na straszliwą zarazę.
– Dziękuję za to, że żyłem – powiedział chłopiec.
– Dlaczego? – zdziwił się Gawron. – Czyż nie sprowadziłem na ciebie niedoli?
– Owszem. Ale również dzięki Tobie oglądałem wschodzące słońce. Poczułem smak świeżego chleba w ustach. Przytulałem się do matki. To piękne.
Demiurg przybył do miejsca, w którym przebywało dziecko. Leżało na łożu, oczekując na nadchodzącą śmierć.
– Znam cię – rzekł Ptak tuż po wylądowaniu na wezgłowiu. – Wpadłeś do strumienia i zaziębiłeś się. Nie masz do Mnie żalu o to, że mogło być inaczej? Że mogłeś przeżyć jeszcze wiele lat w zdrowiu?
– Nie lubię się zastanawiać nad tym, czego nie ma – odparł chłopiec. – Wolę cieszyć się z tego, co jest.
– Jesteś tylko zabawką w Mych skrzydłach. Powinno cię to przerażać.
– Zabawki lubią każdą chwilę, jaką spędza z nimi ich posiadacz.
Dziecko wydało ostatnie tchnienie, a jego duch połączył się z Gawronem.
Ptak zapłakał. I zrozumiał.
Choć nie potrafił dać wszystkiego Swym dzieciom, dał im naprawdę wiele.
Subscribe to:
Posts (Atom)